Pieniądze (nie) dają szczęścia: „Ta potrzeba robienia zakupów wydaje się powierzchowna, ale ona jest we mnie”
%3Aformat(jpeg)%3Abackground_color(fff)%2Fhttps%253A%252F%252Fwww.metronieuws.nl%252Fwp-content%252Fuploads%252F2025%252F07%252FGeld-maakt-niet-gelukkig-23-augustus-vrouw.png&w=1280&q=100)
Podczas gdy niektórzy uważają, że pieniądze powinny płynąć swobodnie, inni wciąż powtarzają, że można je wydać tylko raz. A jeśli jesteśmy szczerzy, co pozostało z powiedzenia „ pieniądze szczęścia nie dają ”? Dziś: 33-letnia Annette, która robi zakupy mniej niż kiedyś, ale wciąż ma do nich słabość.
Imię: Annette Zawód: sekretarka w kancelarii prawnej Sytuacja mieszkaniowa: rodzina z dwójką dzieci Dochód netto: 2900 euro
Niezupełnie. Mama dawała mi pieniądze od najmłodszych lat, kiedy czegoś potrzebowałem, ale nigdy się nie nauczyłem: jak się skończą, to się skończą. Kiedy po raz pierwszy dostałem pracę na pół etatu i właśnie dostałem wypłatę, co miesiąc chodziłem do sklepu na zakupy. Pomysł oszczędzania? Nie poświęciłem temu ani chwili. Jedyne, o co się martwiłem, to stan mojego konta. Wtedy nie było bankowości internetowej, więc ciągle dzwoniłem pod jeden z tych automatycznych numerów, żeby sprawdzić stan konta.
Prawie. Pieniędzy nie było dużo, ale też nie było o tym mowy. Właściwie to była raczej tajna sytuacja: jeśli czegoś potrzebowałem i było to możliwe, to to dostawałem. Ale poza tym nie rozmawialiśmy o podejmowaniu decyzji ani o planowaniu budżetu.
To dość dwuznaczne. Pieniądze kiedyś były czymś, co wydawało się natychmiast, zwłaszcza na ubrania. Zakupy były relaksujące i stanowiły rodzaj nagrody; naprawdę czułam, że na nie zapracowałam. Z łatwością wydawałam setki euro miesięcznie na zakupy, często impulsywnie. To błogie uczucie szczęścia z nową sukienką, ale po miesiącu już o niej zapomniałam w szafie.
Nie z dnia na dzień, ale odkąd zostałam mamą, to się zdecydowanie zmieniło. Po prostu nie mam już czasu na zakupy tak jak kiedyś. A jeśli już coś kupuję, to zazwyczaj dla dzieci. Teraz chętniej wydaję pieniądze na rzeczy, które zostaną ze mną na dłużej, takie jak kolacja z przyjaciółmi czy fajne rodzinne wypady. Ale szczerze mówiąc: nie łudzę się, że się tego pozbyłam. Jeśli nagle mam wolne popołudnie i pieniądze w kieszeni, wciąż czuję tę potrzebę. Jest we mnie głęboko zakorzeniona. Jest duża szansa, że jeśli wygram na loterii, to na kilka godzin całkowicie się odprężę. I czasami się tego wstydzę. To takie powierzchowne, takie samotne. Jakbym wciąż tego potrzebowała, żeby czuć się dobrze. Chociaż wiem, że tak nie jest.
Żadnych długów, ale często traciłem pieniądze. Pod koniec miesiąca moje konto bankowe było zazwyczaj prawie puste. A to wszystko przez impulsywne zakupy. Szkoda, myślę sobie teraz, bo mogłem z tymi pieniędzmi zrobić o wiele więcej.
„Tak, to stało się teraz bardzo ważne. Nie tylko w nagłych wypadkach, ale też po to, żeby móc zrobić coś spontanicznie, bez stresu. Wcześniej nie miałam takiej finansowej swobody”.
Praktycznie rzecz biorąc, tak. Większa swoboda finansowa daje mi spokój ducha. Ale wiem też, że jeśli nie będę ostrożny, i tak je zmarnuję. Pieniądze dają mi szczęście na chwilę, ale potem często czuję pustkę. I to mnie właśnie wkurza. Teraz jestem tego bardziej świadomy, ale ta pułapka wciąż istnieje.
„Tak, rzeczywiście. Jeśli chcesz tylko więcej, tracisz perspektywę. Pieniądze są fajne, ale nie powinny dyktować ci życia.”
Samo w sobie nie. Ale pomaga robić rzeczy ważne. Kupować czas, odpoczynek, dobre chwile. Chociaż wiem też, że wciąż jestem wrażliwa na tę gorączkę zakupów; jest głęboko zakorzeniona. Czy więc jestem całkowicie ponad to? Teraz tak myślę. Ale na szczęście mam teraz lepszą perspektywę i wiem, co się sprawdza. I zazwyczaj nie jest to torebka czy sukienka za 150 euro.
Ze względu na ochronę prywatności i wrażliwy charakter poruszanych tematów, imiona zostały zmienione. Redaktorzy posługują się swoimi prawdziwymi nazwiskami.
Ciekawi Cię więcej odpowiedzi na pytanie: czy pieniądze dają szczęście? Te wydania cieszyły się popularnością wśród naszych czytelników:
Metro Holland